wtorek, 23 kwietnia 2013

NABÓR DO POLECANYCH

CHCESZ, ABY TWÓJ BLOG ZNALAZŁ SIĘ W ZAKŁADCE ''POLECAM'' ?

1. PODAJ W KOMENTARZU LINK DO SWOJEGO BLOGA
2. NAPISZ O CZYM JEST TWÓJ BLOG (OPOWIADANIE O 1D, JUSTINIE, O SWOIM ŻYCIU, IMAGINY ETC )
3. MIŁO BY BYŁO, GDYBYŚ NAS ZAOBSERWOWAŁ :)

TRUDNE? RACZEJ NIE :)
NABÓR KOŃCZY SIĘ 27.04.13

Chapter 4

Katie's POV

Idąc do szkoły myślałam o ostatniej nocy.
To z pewnością była najdziwniejsza randka na jakiej kiedykolwiek byłam.
Ale jedno muszę przyznać - Justin jest cholernie dobry w całowaniu i na pewno nie zapomnę tego dotyku jego miękkich ust. Gdyby nie był taki irytujący, to nie wahałabym się pocałować go jeszcze raz.
Przy wejściu szkoły uczniowie szeptali do siebie jakieś gówna (i to chyba nawet o mnie), a inni spieszyli się na lekcje.
Nigdy nie zwracałam zbytniej uwagi co do rozmów na mój temat, jednak wkurza mnie sposób w jaki  się na mnie patrzą.
Na końcu korytarza zauważyłam Justina wraz z jego ''załogą''. Ze skrzyżowanymi rękoma opierał się o ścianę, bacznie przysłuchując się rozmów kolegów, czasami kiwał głową dając im znać, że dalej ich słucha.
Nie byłam pewna czy dalej chcę oglądać jego twarz po wczorajszej nocy, więc zakradłam się inną drogą do mojej szafki.

Ignorowanie go na angielskim było dość łatwe, ponieważ nauczyciel przez całą lekcję dyktował nam notatki. Od czasu do czasu czułam jego wzrok skierowany w moją stronę, ale starałam się skupiać uwagę na pisanie tego badziewia.
Po dzwonku wybiegłam z klasy próbując nie utrzymać z nikim kontaktu wzrokowego, szczególnie z Justin'em.

-Więc... - powiedziała Claire, pojawiając się obok mojej szafki.
- Więc co? - wychrypiałam.
- Chodzą plotki, że wyszłaś wczoraj z tym Bad Boy'em - mrugnęła, gdy zobaczyła Justin'a na korytarzu.
CHOLERA. Chłopak wyglądał naprawdę dobrze.
Miał na sobie granatową, prawię czarną bluzę z kapturem, pod którym ukrył swoje włosy, ciemne obcisłe rurki i parę purpurowych supra's.
- Serio wierzysz w plotki? - mruknęłam.
- A więc to tylko plotka? - zapytała się Claire. Zignorowałam jej pytanie, nie chcąc o ty myśleć bo jak narazie to sama jeszcze nie wiedziałam, czy mi się podobało i czy mam się cieszyć z tej randki.

Skierowałam się do stołówki, by dostać coś do jedzenia bo byłam strasznie głodna, gdy przypomniałam sobie..
MAM PIERWSZĄ FIZYKĘ.

Siedząc w tej gównianej klasie nie wiedziałam na czym się skupić, więc gapiłam się przez okno i myślałam.
Dlaczego Justin musi być tak cholernie seksowny?
Dlaczego on musi być taki.... trudny?
Dlaczego ma te wszystkie wahania nastrojów?
Dlaczego nie możemy być po prostu normalni?
I te usta...
Mogłabym nawet umrzeć dla kolejnego pocałunku. Mogłabym umrzeć dla kolejnej randki, jeśli ta wczorajsza noc zaliczała się do randek.
Mogłabym umrzeć dla jego seksownego szeptu przy moim uchu...
CHOLERA
Poświęciłam całą godzinę lekcyjną na uporządkowaniu swoich myśli.
Dlaczego lubię go tak bardzo, skoro zachowywał się jak idiota i głupek? Czy to właśnie to, co mnie kręci - seksowni chłopcy, idioci? Nie, wątpię w to...
To było coś innego, jakaś inna rzecz która ciągnęła mnie do niego.


Kiedy wreszcie dobiegł czas lunchu, wzięłam tacę z jedzeniem i usiadłam wraz z Claire na tym samym miejscu co wczoraj. Dzisiaj jest wtorek, a ja nie marzę o niczym innym niż o weekendzie, w którym będę mogła zebrać do kupy kilka rzeczy... i siebie też.

- ZA KOGO DO KURWY NĘDZY SIĘ UWAŻASZ? - Justin krzyknął głośno i wyraźnie, przyciągając uwagę każdego w stołówce.
Podszedł do mojego stolika i uderzył w niego pięściami.
- Masz jakiś problem? - splunęłam na niego ze wzrokiem pełnym jadu.
- Słuchaj... Katie jakiekolwiek ty tam nazwisko miałaś.
- Wilson - dodałam, żeby go wkurzyć.
- Nie ważne - powiedział zirytowany.
- Chcesz czegoś ode mnie? - westchnęłam, gdy zauważyłam, że wszyscy zamiast jeść lunch, wlepiali swoje gały w naszą dwójkę.
- Tak - powiedział ze wzrokiem, jakby chciał rzucić sztylet w moje oczy.
- Więc strzelaj, Bieber - powiedziałam, odwzajemniając wzrok.
- Możesz mi powiedzieć co do cholery zdarzyło się ostatniej nocy?
- A WIĘC TO PRAWDA? - krzyknęła Claire z zaskoczeniem.
- NIE teraz, Claire - powiedziałam z zaciśniętymi zębami, ściskając dłonie w pięści pod stołem.
Tak bardzo miałam ochotę uderzyć Justina. Tu, w szkole, na przeciwko wszystkim zgromadzonym w stołówce.
Każdy obserwował, każdy szeptał... nawet nauczyciele przestali rozmawiać.
- Co masz na myśli? - udawałam, że nie wiem o co mu chodzi. Zanim nie dopowiedział żadnego gówna, ja kontynuowałam.
- Myślisz, że uległam tym twoim gierkom? - zaśmiałam się sztucznie, patrząc mu w oczy.
- Wiesz, Katie.. - Justin zacisnął mocno dłonie - To nie była gra i ty dobrze o tym wiesz...
Nie bardzo rozumiałam, czy był na swój sposób zły, czy to była zagrywka flirtu, czy drażnienie się ze mną, lub pokazał swój słaby punkt.
- Dla mnie była - uśmiechnęłam się do niego, dając mu znać, żeby się ode mnie odpieprzył.
- No cóż... Pieprz się - powiedział Justin.
- Cóż, nie jestem jeszcze gotowa - syknęłam, zmuszając go do zawrócenia.
- CO?! - splunął.
- Ktoś tu musi się nauczyć kontrolować swoje behawioooor* - wyśpiewałam ostatnie słowo w dokuczający sposób.
- Katie... - Justin zacisnął mocno zęby.
- Co chcesz, seksowny misiu? - uśmiechnęłam się do niego, oczywiście w celu doprowadzenia go do skraju jego temperamentu.
- Teraz? - roześmiał się.
- Tak.. Co do cholery chcesz teraz? - powiedziałam drwiąco - Oral może być?
Pomyślałam, że nadszedł czas, aby zapłacił za to, co powoduję te scenę.
- Teraz... Chcę przeciąć Twoje gardło* - uśmiechnął się.
Ludzie dookoła nas byli zachwyceni i czekali na moją odpowiedź, ale ja naprawdę nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Więc zrób to - czy to wszystko, co mogłam z siebie wydobyć?
- Wilson... Gdybym naprawdę chciał Cię zabić, zrobiłbym to już wczoraj, zaufaj mi kochanie - Justin pochylił się tak, żebym tylko ja to mogła usłyszeć.
- Mówisz za dużo - śmiałam się z jego groźby.
- To samo mógłbym powiedzieć o tobie - mruknął.
- Jestem pewna, że ''pan wielkie ego'' ma coś ciekawszego do roboty, więc WON, bo chcę skończyć swój lunch.
- Coś ty powiedziała?! - Justin krzyknął, a jego wzrok wręcz zabijał.
- Powiedziałam ''won'', masz jakieś problemy ze słuchem? - odpowiedziałam na jego pytanie.
Bieber zacisnął zęby, wyodrębniając swoją szczękę.
- Słuchaj, mała kurwo - syknął, zbliżając się bliżej nie.
Może się to wydać dziwne, ale naprawdę wróciłam myślami do ostatniej nocy, gdy złapał mnie i popchnął na ścianę. Tylko tym razem był wściekły.
- Powiedzmy, że mamy duży problem, więc proponuję zamknąć swoją śliczną buźkę, zanim nie poderżnę Ci tego pieprzonego gardła - powiedział zbliżając swoją twarz bliżej mojej. Czułam jego gorący oddech przy moim nosie, a jego głos był niski i jadowity.
Zanim dostałam szansę na jakąkolwiek odpowiedź, Justin obrócił się i wyszedł. Wszyscy wokół nas  zwrócili się do swoich przyjaciół, by omówić zaistniałe zdarzenie. Claire i ja siedziałyśmy w milczeniu, aż wszystko wróciło do normy.
- Nie mówiłam, żebyś trzymała się od niego z daleka?  - powiedziała Cicho Claire.
- Wierzę, że mówiłaś - powiedziałam, wbijając nóż w sałatkę.
- Więc dlaczego nie słuchałaś? - zapytała się.
- Ponieważ.. ja nie słucham się ludzi - stwierdziłam.
- No to powodzenia, teraz jesteś po jego złej stronie - powiedziała.
- Więc on nie może mi nic zrobić - zaśmiałam się. Claire wydawała się rzeczywiście bać się tego chłopaka.
Może i rządził tą szkołą, ale nie wydaje mi się, żeby rządził ty miastem i wątpieęteż, żeby kiedykolwiek położył na mnie swoją rękę.
- Słuchaj Katie... nie znasz go - szepnęła Claire - on jest niebezpieczny.
- Kto tak powiedział?
- Każdy tu o tym wie -  westchnęła.
- I niby co czyni go tak niebezpiecznym? - roześmiałam się.
- Chodzą plotki, że on i jego ''paczka'' chodzą dookoła, biją innych i kradną rzeczy.
- No to co, to tylko plotki... Czy widziałaś, żeby Justin kiedykolwiek robił takie rzeczy? - westchnęłam zmęczona. Ludzie stanowczo mówią za dużo o innych. Pilnuj swojego cholernego nosa - to chyba najtrudniejsza do wykonania rzeczy, gdy mieszka się w małym miasteczku.
4 dni. 4 dni, a ja już tęsknie za Nowym Jorkiem.
- Nie.. - Claire wyprostowała się na krześle, zmęczona.
- Więc przestań gadać o jebanych plotkach - urwałam rozmowę.


Westchnęłam zmęczona, rzucając się na swoje łóżko. Narzuta szybko zmarszczyła się pode mną.
To był naprawdę długi dzień.
- Katie? - rozległo się ciche pukanie do moich drzwi, to była moja czteroletnia siostra. Ugh.
- Nie teraz, Sasha - słyszałam, że odeszła małymi krokami od moich drzwi i kierowała się w dół schodów.
Była ósma, Sasha powinna spać. Ja też próbowałam, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, co zdarzyło się dzisiaj podczas lunchu.
Nie mogłam zrozumieć dlaczego wszyscy myśleli, że Justin jest taki zły... z tego co widziałam, nie jest aż taki zły. Po prostu jest cholernie bipolarny. Mimo, że znałam do dwa dni, nie chciałam wierzyć plotkom.
Usłyszałam denerwujący odgłos, który dochodził z... okna?
Obróciłam się w prawo, by zobaczyć co działo się za oknem.
Zobaczyłam maleńki kamień uderzający o szkło.
Westchnęłam, wstając by zobaczyć jakie małe dziecko to robiło myśląc, że jest zabawne.
- Justin? - powiedziałam patrząc na dół.
Strasznie banalne.

-Ee, cześć? - powiedział Jus.
Boże, i ja myślałam, że on jest na mnie zły?
- Co ty do cholery chcesz? - zawołałam z góry.
- Możesz zejść na dół? - powiedział krótko.
- Po co?
- Po prostu wyjdź...
Usiadłam na parapecie i zeszłam na dół po drabinie, która wisiała na ścianie domu, tak na wszelki wypadek gdyby być pożar, czy coś.
- Jesteś tu, żeby się znowu pieprzyć? - zapytałam.
- Nie, ale jeśli tak bardzo chcesz się pieprzyć... - Justin uśmiechnął się, za co uderzyłam go w tył głowy.
- Za co do cholery to było? - zapytał ze skrzywieniem.
- Za to, co mówiłeś o mnie przy wszystkich! - krzyknęłam na niego.
- Zasłużyłaś sobie na to, do tego ignorowałaś mnie przez cały dzisiejszy pieprzony dzień - odkrzyknął mi w twarz.
- Odczep się - popchnęłam go.
- Co do diabła zrobiłaś, suko? - Justin popchnął mnie na ścianę domu. Skrzywiłam się, gdy uderzyłam głową o drabinę.
- Pieprzony kretynie, to boli! - krzyknęłam na niego, dając mu kolejny impuls.
- Tak jest, gdy się mnie pcha - powiedział, a ja dalej kontynuowałam próby odepchnięcia go od siebie - przestaniesz w końcu? - syknął.
- Nie - powiedziałam, odsuwając go jak najdalej by rodzice nie mogli usłyszeć naszej rozmowy.
- Kurwa - Justin odepchnął mnie tak mocno, że upadłam na ziemię.
- Przyszedłeś tu, żeby wygrać ze mną jakąś walkę, czy co? - powiedziałam, spoglądając na moje dżinsy które przybrały barwę trawy - świetnie - westchnęłam, pocierając brudne miejsce.
- Ty to zaczęłaś - krzyknął.
- Oh, nie bądź takim dzieckiem, kochanie - splunęłam sarkazmem, nazywając go ''kochaniem''.
- A ty taką suką - mruknął.
- Naprawdę przyszedłeś tu, by nazywać mnie suką? - syknęłam - musisz być naprawdę niedowartościowany.
Justin zacisnął pięści i tym razem nie wahał się przed uderzeniem mnie.
Krzyknęłam z bólu, gdy jego pięść zderzyła się z moim prawym okiem.
- Kurwa - jęknęłam z bólu.
- Mówiłem Ci, nie zadzieraj ze mną - powiedział niskim głosem.
- Nie sądziłam, ze jesteś aż tak głupi, żeby uderzyć dziewczynę - krzyknęłam, trzymając rękę przy oku.
- Przepraszam - wyszeptał.
- Do diabła z tym - syknęłam na niego i spróbowałam wstać z ziemi, trzymając się za mają ranę, która z pewnością niedługo będzie czarna albo fioletowa.
- Nie - powiedział Justin, przyciągając mnie do swojego ciała.
Westchnęłam. Świetnie, teraz zaczniemy to gówno ponownie.
- Puść mnie Justin, jesteś cholernie głupi - próbowałam mu się wyrwać, co poszło na marne.
- Nie puszczę Cię, Katie - szepnął, przyciągając moje plecy do jego torsu.
- Nie powinnam tu przyjść - mruknęłam do siebie.
- Przepraszam, Katie - Justin wyszeptał do mojego ucha i wykonał słodki pocałunek na mojej szyi - wybacz mi.
Tęskniłam za jego dotykiem i pocałunkach na moim ciele.
UGH. To nie było w porządku. To nie było to, co powinno się zdarzyć. Moje myśli nie były dobre.
Uderzył mnie, a wszystko o czym mogłam myśleć to jego dotyk i pocałunki?
Co do cholery?
- Zbierz siebie w kupę - pomyślałam, otwierając usta by cokolwiek powiedzieć.
- Proszę, Katie - miękkie usta Justina łaskotały moją szyję.
- Czy wiesz, jak to cholernie boli? - powiedziałam kwaśno. Nie mogłam być na niego zła, gdy TO robił, i on dobrze o tym wiedział i to wykorzystywał.
- Naprawdę mi przykro, misiu - szepnął. Jego miękkie i delikatne ręce oplotły mnie, przyciągając moje ciało bliżej jego ciała.
- I powinno Ci być przykro - mruknęłam.
- Wybaczysz mi? - szepnął.
- Bez żadnej, pieprzonej szansy. Możesz całować i lizać mój tyłek, Bieber - powiedziałam, próbując wydostać się z jego żelaznego uścisku.
- Nie wydostaniesz się, jeśli będziesz to robić, kochanie - uśmiechnął się.
- Nie nazywaj mnie kochaniem, dupku - syknęłam na niego.
- Katie.. - Justin szepnął mi do ucha. Jego głos był niski i chrapliwy.
- Co? - wybełkotałam.
- Przepraszam, że Cię uderzyłem.
- Korekta, uderzyłeś mnie w twarz, nabiłeś mi limo i popychałęś mnie jak marionetkę - przerwałam.
- Tak, to też - westchnął Justin.
- Pozwól mi odejść - powiedziałam. Część mnie chciała wrócić do pokoju, zanim moi rodzice zauważą, że jest coś nie tak, a druga część mnie chciała zostać w ciepłym i przytulnym uścisku Justina.
- Nie mogę tego zrobić, Katie - szepnął, całując mnie w policzek - moja mama zawsze mi mówiła, że jeśli znajdę piękną dziewczynę, to mam jej nigdy nie pozwolić odejść - nadal szeptał cicho do mojego ucha.
Nie mogłam nic poradzić na to, że moje nogi stały się miękkie, gdy nazwał nmie ''piękną'', ale nie mogłam dać mu tego we znaki.
- To źle, ponieważ spieprzyłeś moją twarz - wstchnęłam, próbując odblokować moje zamknięte w uścisku ręce.
Boże, ale on miał wielkie dłonie.
Jeśli wiesz o co mi chodzi.
Zaśmiałam się do siebie, mój mózg mnie przerażał.
Justin nagle szarpnął mnie do tyłu, co spowodowało, że oboje leżeliśmy na trawie.
- Co? Mamy zamiar spędzić tu noc?
- Nie, chyba że wybaczysz - powiedział.
To była najromantyczniejsza chwila, jaką kiedykolwiek przeżyłam. Justin naprawdę był normalnym chłopakiem, omijając to, ze uderzył mnie w twarz.
- Nie wybaczę Ci tego, nie zasługujesz na to - powiedziałam.
Robiło się zimno, a ja miałam na sobie tylko moją bluzkę i spodnie od piżamy.
- Każdy zasługuje na drugą szansę - zepnął Jus - Poza tym, nie chcę, zebyś była na mnie zła.
- Było o tym pomyśleć, zanim zniszczyłeś moją piękną twarz - wybąkałam.
- Masz rację - westchnął.
- Jesteś trudny do rozgryzienia - powiedziałam - bo jeśli bijąc dziewczyny okazujesz im swoje zainteresowanie, to sądze, ze nie miałeś zbyt wielu dziewczyn.
Justin nie mógł się powstrzymać od chichotu.
- Więc masz zamiar uczyć mnie, jak zdobywać dziewczyny?
- Wydaje mi się, że potrzebujesz pomocy, jeśli chcesz je zdobyć - powiedziałam z ironią.
- A co, jeśli chcę Ciebie? - szepnął kusząco do mojego ucha - wtedy co mam zrobić? - wyszeptał, owijając swoimi rękoma moją talię.
Patrzyłam na szary dom stojący naprzecwko mnie.
Z podwórka można było zobaczyć prawą stronę mojej kuchni, która miała trzy duże okna i wyjście na zwenątrz, gdzie chcemy później umieścić stół, krzesła i grill.
Mój pokój miał okna z widokiem na dom naszego sąsiada na prawej stronie, a moja siostra z widokiem na sąsiada po lewej.
Z kuchni było widać las rosnący za nami. To były tylko drzewa.
Modliłam się tylko, żeby mama nie podeszła do okna i nie zobaczyła Justina, który trzyma mnie jak zakładnika.
- Przede wszystkim weź swój mały tyłek z daleka ode mnie i mojego domu i przyjdź z prawdziwymi przeprosinami - powiedziałam poważnie, moja prawa ręka wciąż obejmowała prawe oko.
- Co mogę jeszcze zrobić? - zapytał - przeprosiłem już.. Czasami wychodzę poza linię i granice, ostrzegałem się, nie powinnaś odkrywać mojej złej strony.
- Mam w dupie twoją złą stronę, nie powinieneś bić dziewczyn - krzyknęłam na niego - Boże, naprawdę jesteś taki głupi?
Poczułam napinające się ciało Justina, gdy posadził mnie na kolanach. Był urażony moją reakcją.
- Nie ważne.. - Tym razem to Justin odszedł zostawiając mnie samą. Nie ruszyłam się z trawy, dopóki nie usłyszałam ryku jego samochodu.
Jeśli nie byłam pewna swoich uczuć dziś rano, to było nic w porównaniu do tego, co czułam teraz.

-----------
*1 - behawior - każda dająca się zaobserwować reakcja zwierzęcia lub człowieka na bodźce płynące z otoczenia.
*2 - jeśli wiedzie co to oral (xd) to ogarniecie znaczenie słów ''przeciąć gardło)

 

 

PO PIERWSZE: PRZEPRASZAM! CZEKALIŚCIE STANOWCZO ZA DŁUGO NA TEN ROZDZIAŁ, ALE MAM NADZIEJĘ, ZE WARTO BYŁO...
PO DRUGIE: DO BLOGA DOŁĄCZYŁA DRUGA AUTORKA - ABBIE. WITAMY!

 

JUSTIN RAZ JEST CHOLERNYM DUPKIEM, A POTEM ROMANTYCZNYM CHŁOPAKIEM. SOŁ BIPOLAR!
A KATIE POWINNA SIĘ OGARNĄĆ! UGH!

20 KOMENTARZY - KOLEJNY ROZDZIAŁ! :)

@hipstalarreh